Prokuratura zmienia zdanie. Zajmie się wątkiem policjantów, którzy odpowiedzialność za spowodowanie wypadku przez żołnierza w Rzeszowie przerzucili na 14-letnią Darię.
Decyzja w tej sprawie zapadła 15 kwietnia w Prokuraturze Rejonowej Katowice – Południe. Tej samej, która 19 czerwca 2024 r. uznała, że nie widzi podstaw do wszczynania śledztwa przeciwko policjantom komendy miejskiej w Rzeszowie.
A pociągnięcia do odpowiedzialności funkcjonariuszy domagał się Dariusz Stec, ojciec poszkodowanej 14-letniej Darii. To on odkrył, że policjanci w służbowej notatce z wypadku napisali, że nastolatka wbiegła na jezdnię poza przejściem.
Katowicka prokuratura winy policjantów się nie dopatrzyła. Uznała bowiem, że notatka służbowa nie jest… dokumentem.
Łagodny wyrok
Historię wypadku, a w zasadzie co się potem działo, ujawnił Łukasz Zboralski z portalu brd24.pl – 26 marca. Zboralski opisał sądowy finał tej bulwersującej sprawy.
40-letni Daniel O., czynny żołnierz Wojska Polskiego, został ukarany tylko grzywną w wysokości 6000 zł. Wyrok w trybie nakazowym wydała 6 marca br. sędzia Anna Zięba z Sądu Rejonowego w Rzeszowie.
Wyrok zszokował opinię publiczną. Pojawiły się komentarze, że O. taki wyrok zawdzięcza swoim „plecom” – jego żona jest rzeszowską policjantką. Sama policja oświadczyła, że postępowania nie prowadziła, oddała je Żandarmerii Wojskowej.
W postępowaniu znalazła się natomiast notatka służbowa policjantów, którzy odpowiedzialność za potrącenie 14-latki przerzucili właśnie na nią. Policjanci zrobili tak, bo rzekomy wypadek poza przejściem dla pieszych wmówił im… żołnierz.
A że tak nie było, widać na nagraniu z miejsca zdarzenia, do którego doszło 18 grudnia 2023 roku w Rzeszowie, na skrzyżowaniu ulic Rzecha i Załęskiej, kilka minut przed godz. 6:00 rano.
Daria została potrącona na przejściu przez rozpędzonego kierowcę volkswagena. Okazał się nim wspomniany Dariusz O. Żołnierz zatrzymał się dopiero ok. 100 metrów za przejściem. Gdy zobaczył co się stało, wycofał auto o ok. 30 m!
Policja tłumaczyła się, że to w toku postępowania należało wyjaśnić, czy przedstawiona wersja przez żołnierza jest prawdziwa. Żandarmeria Wojskowa zapadła się pod ziemię, dziennikarzy odsyłała do prokuratury.
Sprzeciw po terminie
Po nagłośnieniu sprawy, Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszów przez tydzień milczała. W końcu stwierdziła, że wyrok dla żołnierza jest „zbyt łagodny”, a kara „niewspółmierna” do stopnia jego winy i „stopnia społecznej szkodliwości”.
Od wyroku prokuratura złożyła sprzeciw. Proces będzie się toczył w normalnym trybie. Ale reakcja prokuratury też budzi mieszane uczucia co do intencji. Sprzeciw od wyroku wniosła dopiero dzień po publikacji w portalu brd24.pl.
A to nie wszystko. Sprzeciw wniesiono, jak ujawnił Łukasz Zboralski, dwa dni po terminie. Dlaczego sąd sprzeciw dopuścił? Bo podobno prokuratura wcześniej miała… awarię systemu informatycznego. To „uratowało” skuteczność sprzeciwu.
Policjanci pod lupą prokuratury
Gdy sprawa stała się głośna, zareagowała także Prokuratura Rejonowa Katowice – Południe, która wcześniej nie widziała podstaw do zbadania prawidłowości czynności podejmowanych po wypadku przez rzeszowskich policjantów.
Łukasz Zboralski z brd24.pl ujawnił, że 15 kwietnia wszczęto śledztwo „w sprawie niedopełnienia obowiązków” przez policjantów drogówki komendy miejskiej w Rzeszowie. Chodzi o wspomnianą notatkę służbową funkcjonariuszy.
Zawiadomienie do prokuratury złożył Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. „Policja ukręca łeb sprawie i ochrania sprawcę! Prokuratura głucha i ślepa! Sędzia skazuje sprawcę za próbę zabicia dziecka na grzywną!” – komentował OMZiRK.
Wypadałoby, żeby w tym samym śledztwie zbadano też pracę Żandarmerii Wojskowej, bo to ona wysłała do Sądu Rejonowego w Rzeszowie materiały z przebiegu postępowania, zakończonego skandalicznym wyrokiem dla Dariusza O.
Czy nagrania nikt nie widział w żandarmerii? Czy nagrania nie widział potem sąd? A może ktoś nie chciał go zobaczyć, by sprawa przeszła bez większego echa?