Populistyczny postulat czy oddech dla kieszeni kierowców? Radni KO rzucili pomysł darmowego parkowania w centrum Rzeszowa na pół godziny.
„Ile razy zdarzyło Ci się krążyć wokół Urzędu Miasta, żeby tylko na chwilę zaparkować i odebrać dokument?” – zapytał 2 kwietnia w mediach społecznościowych Mateusz Maciejczyk, radny Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Rzeszowa.
Wpis Maciejczyka szybko zyskał rozgłos. Razem z innym radnym KO, Wojciechem Jaślarem, wpadli na pomysł darmowego parkowania w centrum Rzeszowa przez 30 minut. Na początek rzucili pomysł postoju „na chwilę” – na parkingu przy ratuszu.
„Dla tych, którzy wpadają tylko na moment: złożyć pismo, odebrać dokument, załatwić sprawę” – wyłuszczył ideę radny Maciejczyk. Twierdzi, że dziś w sprawach, których załatwienie zajmuje kilka minut, kierowcy krążą po centrum, wydają pieniądze w płatnej strefie, tracą czas i nerwy.
Dla Mateusza Maciejczyka wzorem dla postoju „na chwilę” są Arrêt Minut we Francji, Kurzzeitparkplätze w Niemczech i 30-Minute Visitor Parking w Kanadzie i USA. Maciejczyk twierdzi, że zwiększy się rotacja miejsc, a miasto stanie się „bardziej przyjazne i funkcjonalne”.
Bardziej „legalny” postój?
Maciejczykowi i Jaślarowi marzy się wprowadzenie (pilotażowo) darmowych, półgodzinnych parkingów przed trzema jednostkami Urzędu Miasta Rzeszowa. „Jeśli rozwiązanie się sprawdzi – będziemy chcieli iść dalej” – zapowiadają radni KO.
Na razie sondują. Internautów pytają, czy w ogóle jest sens takie rozwiązanie wprowadzać. „Pomysł przedni”, „Super pomysł” – reagują jedni kierowcy. Drudzy twierdzą, że półgodzinnego parkowania nikt nie będzie w stanie egzekwować. Padają pomysły zamontowania kamer.
„Po przyjeździe na parking, piszemy karteczkę z godziną przyjazdu i zostawiamy za szybą. Jeśli dana osoba przekroczy czas i zostanie na tym złapana, płaci mandat, jak za brak opłaty w SPP [Strefie Płatnego Parkowania – przyp. red.] – proponuje ktoś inny.
„Już widzę, jak inni traktują to jako 30 minut. – O wolne, no idziemy do pracy. I wraca po 9h” – kpią internauci. Radni KO odbijają piłeczkę. Twierdzą, że przestrzegania limitu darmowego parkowania mogą pilnować strażnicy miejscy, którzy wokół ratusza non stop krążą.
Kierowców, którzy chcieliby nadużywać limitu, miałby dyscyplinować znak drogowy B-35. Za łamanie przepisu byliby karani 500-złotowym mandatem. Kierowcy uważają jednak, że załatwienie urzędowych spraw w pół godziny graniczy z cudem.
„Na razie nie radzimy sobie (my – jako miasto) z nieprawidłowo zaparkowanymi samochodami, również w okolicach ratusza. Ta propozycja to będzie kolejne miejsce darmowego postoju, bardziej 'legalne'” – uważają niektórzy internauci.
Radni narzekają
Jeszcze inni w pomyśle radnych KO dopatrują się załatwienia prywatnych interesów. Od pewnego czasu radni miejscy skarżą się, że nie mają gdzie zaparkować swoich aut, gdy przyjeżdżają do ratusza. W 2021 roku prezydent Konrad Fijołek kazał auta wokół ratusza wyrzucić.
Fijołek irytuje zwykłych kierowców. Na jego polecenie, w 2023 roku płatne parkowanie w centrum Rzeszowa wydłużono o trzy godziny – do 20:00. A jeszcze chodzi mu po głowie, by parkingowe „myto” było pobierane także w niedziele.
Miasto aktualnie swoją energię poświęca na promowaniu miejskiej komunikacji. Wynajęło znanych ludzi z Rzeszowa, by przekonywali mieszkańców do „wskakiwania” do autobusów. Wiecznie opóźnionych i z awaryjnymi biletomatami.