– Podkarpacie może pociągnąć całą Polskę – mówił w niedzielę Rzeszowie Rafal Trzaskowski, kandydat KO na prezydenta RP. Kipiał energią, wbijał szpilki PiS-owi, mówił o Trumpie i obiecał wskrzeszenie Centralnego Okręgu Przemysłowego sprzed 90 lat.
Na spotkanie z Rafałem Trzaskowskim w Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie przy ulicy Cegielnianej przyszło kilkaset osób. Tłem byli młodzi ubrani w koszulki z napisem „Podkarpacie naprzód!”, nawiązującego do kampanijnej trasy prezydenta Warszawy: „Cała Polska naprzód!”.
Dzień wcześniej Trzaskowski był w Mielcu i Stalowej Woli. To tam ogłosił nowy program gospodarczy dla Podkarpacia – odtworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego, który znów ma się stać gospodarczym kołem zamachowym dla naszego regionu.
Trzaskowski mówił, że na Podkarpaciu mogą powstać inwestycje warte nawet 100 mld zł. Mają na tym korzystać m.in. firmy związane z Doliną Lotniczą oraz Huta Stalowa Wola, jasielski Gamrat, Dezamet z Nowej Dęby czy sanocki Autosan.
Krzyże ludzie pamiętają
Ale zanim Trzaskowski wszedł na scenę przy dźwiękach energetycznej muzyki, przemawiali inni. Spotkanie zaczął Patryk Jaskulski, szczeciński poseł KO. To on podgrzewał atmosferę. Jak zobaczył frekwencję, to był zaskoczony.
– Mówili: „Nie jedźcie na Podkarpacie, tutaj jest bastion PiS-u”. A ja tu widzę, że wszyscy będą głosowali za Rafałem – mówił Jaskulski. – Niech nas usłyszą na całym Podkarpaciu: „Idziemy i głosujemy na Rafała…”. Tłum dopowiadał: „Trzaskowskiego”. I tak kilka razy.
Rzeczywistości nie ma co jednak zakłamywać. Podkarpacie jest bastionem PiS-u. Pięć lat temu Andrzej Duda rozniósł tutaj kandydującego wtedy także Rafała Trzaskowskiego. Duda zgarnął u nas 70,92 proc. głosów, Trzaskowski – 29,08. W wyborach parlamentarnych także rządzi PiS.
Przedwyborcze nastroje wśród podkarpackich działaczy KO są różne. – Ludzie są trochę zawiedzeni, że obecny rząd nie jest tak skuteczny, jak się spodziewali, zwłaszcza w rozliczeniu poprzedniej władzy i spełnienia niektórych obietnic – mówili nam przed spotkaniem politycy KO.
– Głosowanie na Trzaskowskiego może być głosowaniem na poparcie lub nie obecnego rządu. COP jest ciekawy, przyciągnie wyborców, ale tutaj nikt się spodziewa wygranej Rafała. Pozostajemy regionem mocno prawicowym. Tu się pamięta Trzaskowskiemu sprawę krzyży w Warszawie – mówili inni.

Wybór jest prosty
W pierwszych rzędach na niedzielnym spotkaniu siedzieli najważniejsi podkarpaccy politycy KO: Paweł Kowal, Zdzisław Gawlik i Krystyna Skowrońska. Pojawił się także prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek, który udzielił oficjalnego poparcia Rafałowi Trzaskowskiemu. To spłata długów wyborczych.
– 77 dni do wyborów. 15 października zaczeliśmy cudowny marsz – ku Polsce, ku przyszłości, ku Polsce naszych marzeń, ku Polsce gdzie wszyscy są równi, wszyscy wzajemnie się szanują – mówił do zebranych poseł Jaskulski.
– Przed nami prosty wybór: możemy wybrać chaos, jeżeli zagłosujemy na Nawrockiego [Karola Nawrockiego – kandydata popieranego przez PiS- przyp. red.], brak współpracy z rządem, brak powoływania ambasadorów, wetowania ustaw przywracających w Polsce praworządność – ostrzegał.
I drugi wybór: – Przewidywalność, stabilizację, a to gwarantuje Rafał… – instruował dalej Patryk Jaskukski. – Trzaskowski – kończył tłum.
– Potrzebna nam dziś wspólnota, jedność, jak nigdy – jedność narodu, także w Unii Europejskiej. Potrzebujemy dziś budować silne sojusze, a gwarantem tego jest Rafał… – ciągnął poseł Jaskulski. Publika znów odpowiedziała: „Trzaskowski”.
Naigrywano się z Karola Nawrockiego, że chwali się publicznie bicepsami i pompkami. – Prezydent musi być twardy, ale siłą swojego intelektu, kompetencji, doświadczenia. Musi znać języki, być do tej roli przygotowanym – podkreślał Jaskulski.
I dodał: – Przez ostatnie 10 lat wielokrotnie wstydziłem się za prezydenta Polski. Chcę, abyśmy w końcu byli dumni, abyśmy mieli silną reprezentację na arenie międzynarodowej. A waga tych wyborów to bezpieczeństwo i przyszłość. Gwarantuje to Rafał…
– Trzaskowski – powtarzała publiczność. I skandowała: – Zwyciężymy! Zwyciężymy! Zwyciężymy!
Trzaskowski, jak Nowak-Jeziorański?
Na scenę wszedł potem poseł Paweł Kowal. Mówił, że spotkanie odbywa się w trudnym czasie – trwającej już trzeci rok wojnie na Ukrainie. – Towarzyszy nam prawdziwy lęk i niepewność – mówił Kowal. Co innego było w 1999 roku, gdy wstępowaliśmy do NATO, a pięć lat później do Unii Europejskiej.
Kowal wspominał Jana Nowaka-Jeziorańskiego, legendarnego „kuriera z Warszawy”. Lubił chodzić po gabinecie i powtarzać: „Katastrofa”, a po chwili siadał i myślał, co w trudnym czasie zrobić. Współczesnym Nowakiem-Jeziorańskim ma być właśnie Rafał Trzaskowski.
– Opatrzność pomaga tym, którzy w takich trudnych momentach zastanawiają się, co trzeba zrobić i planują działanie, a nie tym, którzy nie przestają płakać nad zmieniającym się czasem – mówił Paweł Kowal.
Kowal jest też pełnomonickiem rządu ds. Ukrainy, dlatego najwięcej nawiązywał do sytuacji za naszą wschodnią granicą. Zwracał uwagę, że kampania prezydencka może być „poważną dyskusję na miarę czasów” – o państwie i polityce albo „błazenadą”.
– My nie potrzebujemy teraz błaznowania z kiełbasą w zębach. Potrzebujemy poważnej dyskusji o Polsce, regionie i Europie – apelował Paweł Kowal. – Europa musi się pozbierać, potrzebujemy odwagi, wyobraźni i prawdy, jak mało kiedy w tych niespokojnych czasach. Idzie gorszy czas – ostrzegał.
Kowal apelował do polityków PiS: „Miejcie dzisiaj odwagę napisać w mediach społecznościowych, że NATO jest OK, że bezpieczeństwo Polski jest ponad wszystko”. – Dzisiaj jest czas odwagi – dorzucał poseł KO. Publiczność za te słowa nagrodziła go brawami.
I LO przynosi szczęście
Kowalowi spodobał się postulat Rafała Trzaskowskiego, by na Podkarpaciu odtworzyć COP. Uważa, że w kontekście trwającej wojny na Ukrainie, w naszym regionie może rozwijać się technologia, tranzyt, logistyka, produkacja wojenna. Na COP-ie w nowej wersji mogą też skorzystać rodzime uczelnie.
– My nie prosimy i nie szukamy tam gdzieśmy nie posiali – wspominał historię Kowal. Ale nawet jeśli COP 2.0 nie wypali, to zdaniem Kowala, Podkarpacie będzie w gronie województw ze „szczególną misją” – ochrony polskiej granicy. – Potrzebny jest nam COP w każdym wariancie – dodawał polityk KO.
Zapewniał, że Podkarpacie poradzi sobie z tą „szczegółną misją”. – Stąd pochodzą największe globalne firmy, stąd ludzie budowali dobrą Amerykę, stąd pochodzą technologie, dobrze wykształcone kadry. Cieszymy się, kiedy ktoś słucha tych argumentów. I takiego prezydenta chcemy – słuchającego.
Tym „słuchającym prezydentem” także ma być Rafał Trzaskowski. Kowal przypomniał, że Bronisław Trzaskowski, pradziadek Rafała Trzaskowskiego, pochodził z Rzeszowa, dziadek Trzaskowskiego uczył w I LO. – I LO przynosi szczęście. Przyniesie też Rafałowi – prorokuje Kowal, który jest absolwentem I LO.
Trzaskowskiemu podziękował za to, że weekend spędził na Podkarpaciu. – Możemy razem zrobić wielką rzecz dla Polski i tego regionu – zwrócił się Kowal do urzędującego prezydenta Warszawy. – Dziękuję ci za twoją wielką wyobraźnię, odwagę i powagę – komplementował Trzaskowskiego.
Trzaskowski pniokiem

I zaprosił go na scenę. Trzaskowski po drodze witał się z uczestnikami spotkania, przybijał im „piątki”, uśmiechał się od ucha do ucha. „Rafał! Rafał! Rafał” – skandowano. Ze sceny wybrzmiał hymn Polski. Trzaskowskiego przywitał prezydent Fijołek: „Drogi kochany, panie prezydencie, nasz przyjacielu….”
– Witamy cię w mieście symbolicznym dla pierwszego COP-u, gdzie powstała fabryka silników lotniczych, filia fabryki Cegielskiego, w stolicy Doliny Lotniczej, w mieście i regionie, który od jakiegoś czasu jest jednym z najbardziej strategicznych miejsc w całej Europie i na świecie – mówił Fijołek.
Też wspomniał, że w rzeszowskim ogólniaku uczył pradziadek Rafała Trzaskowskiego. – Jesteś tak naprawdę naszym pniokiem – odważnie stwierdził prezydent Rzeszowa. I na scenę zaprosił dyrektora I LO Piotra Wanata. Razem wręczyli Trzaskowskiemu reprodukcję publikacji jego pradziadka.
– Rafał jest nasz! Rafał! Rafał! Rafał! – zaintonował Konrad Fijolek.
Trzaskowski podziękował za prezent i wspomnienia o jego „rzeszowskich” korzeniach. – Mój prapradziadek również był w Galicji. Mam z nim problem – był oficerem w armii napoleońskiej w trzecim pułku. I znał francuski. Klątwa francuskiego wisi nad rodziną – żartował Trzaskowski.
Potem już na poważnie mówił, że „czasy są niespokojne”. – Dziwny jest ten świat – cytował Czesława Niemena. – Wymaga od nas olbrzymiej odpowiedzialności i planu działań. Dzisiaj nie czas na komentarze, podgrzewanie emocji – mówił Rafał Trzaskowski.
Po stronie Ukrainy
Stwierdził, że „odpowiedzialny polityk” powinien się zastanowić, co należy robić w obecnych czasach. – A nie tylko i wyłącznie komentować w mediach społecznościowych to, co się dzieje – mówił.
– Dzisiaj naprawdę potrzebna jest jedność w sprawie bezpieczeństwa, wzmacniania naszego członkostwa w NATO, ukraińskich aspiracji. Wszyscy powinniśmy mówić jednym głosem. Dzisiaj nie jest czas, żeby sobie dokuczać, wzajemnie się atakować – uważa Rafał Trzaskowski.
Zwrócił uwagę, że wszyscy prezydenci Polski od 1989 roku – zaczynając od Lecha Wałęsy, kończąc na Andrzeju Dudzie – popierali i popierają polskie członkostwo w NATO, mówili jednym głosem o silnej polityce obronnej, aspiracjach Ukrainy.
– Jesteśmy po stronie Ukrainy. To zdrowy rozsądek. To nasz interes narodowy. Każdy, kto tego nie rozumie, zagraża bezpieczeństwu Polski – uważa Trzaskowski.
– Wszyscy mówili, że Ukraina powinnna być częścią Europy, a nie w łapach Putina. Dzisiaj nie jest czas na łamanie tego porozumienia – ocenił Trzaskowski. Stwierdził, że niedzielna wizyta Andrzeja Dudy u Donalda Trumpa może przynieść korzyści Polsce.
Agresor jest znany

Rafał Trzaskowski wspomniał o piątkowej awanturze w Białym Domu, jaką Trump i jego zastepca JD. Vance urządzili prezydentowi Ukrainy Wołodymirowi Zełenskiemu. – Emocje buzowały. Trudno im nie ulegać – stwierdził Trzaskowski. Trumpa i Vance’a jednak nie skrytykował.
– Najważniejsze, żeby mówić prawdę. My dokładnie wiemy, kto rozpoczął tę wojnę – Putin i jego agresja. I dokładnie wiemy, kto jest agresorem, a kto ofiarą – mówił Trzaskowski, za co dostał brawa. – Presję trzeba wywierać na agresorze, a nie ofierze agresji. To interes Polski, Europy, Stanów Zjednoczonych.
– Trzeba Amerykanom tłumaczyć, że jeżeli Putin, nie daj Boże, wygrałby tę wojnę albo przedstawi, co się może wydarzyć, jako swoje zwycięstwo, osłabi to nie tylko bezpieczeństwo Polski, Europy, ale również Stanów Zjednoczonych – kontynuował Rafał Trzaskowski.
Jego zdaniem, z takiego „zwycięstwa” Putina ucieszą się wszyscy dyktatorzy świata. – Uznają, że agresja się popłaca, a cenę za to mogą zapłacić nie tylko Europejczycy, ale również Amerykanie. W interesie USA jest to, żeby Putin nie wygrał tej wojny. To trzeba mówić naszym amerykańskim przyjaciołom.
Trzaskowski mówił, że „zamiast załamywać ręce, trzeba mieć dokładny plan działania”. Wspomniał o niedzielnej wizycie premiera Donalda Tuska w Londynie, gdzie spotkał się z liderami Europy, by omówić ostatnie wydarzenia w USA.
Trzaskowski mówił, że armia Europy jest dwukrotnie większa niż amerykańska. – Wydajemy olbrzymie pieniądze na zbrojenia – podkreślał. – Ale zdecydowanie za małe – dodał Trzaskowski, stwierdzając że „Polska robi, co powinna”, bo w Europie wydaje najwięcej pieniędzy na obronność (PKB).
– Mamy największą armię natowską w Europie, poza Turkami. Nigdy w historii nie było, żeby Polska miała większą armię niż Brytyjczycy, Francuzi i Niemcy. Zabezpieczamy całą wschodnią granicę – zwracał uwagę Rafał Trzaskowski.
„Szeszow”, „Szesze”

Stwierdził, że podczas swoich różnych wizyt Amerykanie nie są w stanie wymówić nazwy Rzeszów. – Słyszę: „Szeszof”, „Szesze”. A Rzeszów stał się symbolem dumnego narodu, który wyciągnął dłoń do przyjaciela w potrzebie, otworzył swoje serca i potrafi się nieprawpododobnie zorganizować.
– Jak PiS ma takich speców od uczenia Amerykanów, to niech ich uczy, jak poprawnie, z dobrym akcentem, wymówić słowo: „Rzeszów” – naigrywał się Trzaskowski, który wspominał reakcję Rzeszowa po wybuchu wojny na Ukrainie – przyjęcie ponad 100 tysięcy ukraińskich uchodźców.
– To coś cudownego. Dzięki wam, nie mamy dzisiaj żadnych kompleksów – chwalił miasto.
– Wszyscy wiedzieliśmy, że jesteśmy odważnym, dumnym narodem, ale chyba nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, jak fantastycznie potrafimy się zorganizować – podkreślał kandydat KO na prezydenta RP. Trzaskowski jest przekonany, że Rzeszów może być „centrum odbudowy Ukrainy”.
– Nasze firmy muszą uczestniczyć w odbudowie Ukrainy. Musimy być aktywni – mówił.
Zanim to nastąpi, zdaniem Trzaskowskiego, trzeba budować Tarczę Wschód. – Rząd to robi, wzmacnia naszą granice. To sprawa absolutnie fundamentalna, żebyśmy byli przygotowani na każdą ewentualność – uważa Trzaskowski. Od publiczności dostał kolejne brawa.
Cytował Franklina D. Roosvelta, byłego prezydenta USA, który mawiał: „Mów łagodnie, ale noś ze sobą wielki kij”. – Można być ostrym, twardym, ale lepiej za zamkniętymi drzwiami. Trzeba zachowywać umiar – Trzaskowski nawiązywał jeszcze do piątkowych wydarzeń w Białym Domu.
Mówił, że polski rząd powinien „myśleć tylko i wyłącznie o polskim interesie narodowym”. – Odwrotnie niż PiS. Oni wrzeszczeli, a potem nic nie robili. Byli kompletnie nieefektywni. Potrafili walić pieścią w stół, ale nie potrafili nic załatwić dla UE – Trzaskowski streszczał dyplomację w wydaniu PiS.
Rafał Trzaskowski stwierdził, że Polska jest obecnie jednym z bezpieczniejszych krajów, bo nie żałowała pieniędzy na swoją obronność.
– Jeżeli Putin połamał sobie zęby na Ukrainie, to się trzy razy zastanowi, zaniam zaatakuje kogoś, kto jest tak gotowy, jak my, kto ma taką armię, kto ma takie przygotowanie i kto ma tak zabezpieczoną granicę, jak Polska. Trzy razy się zastanowi! – powtórzył Trzaskowski.
Bez USA będzie ciężko
Ale stwierdził, że Europa musi „zrobić jeszcze więcej”, by pokazać swoją „odporność i gotowość” do ewentualnej wojny z Rosją. Trzaskowski zdaje sobie sprawę, że bez pomocy USA może być to bardzo trudne.
– Gdy Europa i Stany Zjednoczone były razem, byliśmy w stane postawić tamę wszystkim, którzy źle nam życzyli, źle życzyli Stanom, źle życzyli ludzkości. Musimy być razem. To dzisiaj najważniejsze – mówił w Rzeszowie Rafał Trzaskowski.
O Trumpie powiedział, że ma „merkantylny stosunek” do polityki, a Polska jest przyzwyczajona do tego, że „wartości są istotne”. – Trzeba pomagać słabszemu, rozróżniać dobro od zła, agresora od ofiary agresji. My to wiemy – zaznaczał Trzaskowski.
Jego zdaniem trzeba przekonywać Stany Zjednoczone, że wspieranie Europy i Ukrainy im się opłaca. Trzaskowski stwierdził, że jeżeli na umowie o minerałach, której w piątek nie podpisano w Białym Domu, „położyłby łapę Putin”, to „te zasoby byłyby ruskie”.
– Albo [Putin] zaraz sprzedałby je Chinom. Dzisiaj jest wielka konkurencja między Stanami Zjednoczynymi a Chinami – zwracał uwagę Rafał Trzaskowski. – Poparcie Ukrainy jest nawet w klasycznym interesie ekonomicznym Stanów Zjednoczonych – uważa.
Hantle na Trumpa nie działają?

Trzaskowski naśmiewał się z niektórych polityków PiS, którzy twierdzą, że mają lepsze relacje z USA niż rząd Donalda Tuska. – Na takim twardzielu, jak Trump, machanie hantlami, robienie przysiadów oraz pompek, chyba nie zrobi wrażenia – mówił o Karolu Nawrockim Rafał Trzaskowski.
I wrócił do trumpowej administracji. – Trzeba Amerykanom tłumaczyć, że mocny Putin to zagrożenie i dla Europy, i dla Stanów Zjednoczonych. Wszyscy patrzą, czy Stany okażą się twarde, czy nie – mówił Trzaskowski.
Odniósł się również do spekulacji dotyczących planów odbudowy rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2. Trzaskowski uważa, że to „umocni Putina”, jeżeli mieliby do tego rękę przyłożyć Amerykanie. – Trzeba im wytłumaczyć, że to absolutny błąd – powiedział.
Apelował do polityków PiS, by nie siedzieli cicho i też apelowali do amerykańskiej administracji, że Nord Stream 2 zagraża bezpieczeństwu Europy i Stanów Zjednoczonych. – Pokażcie skuteczność – mówił Trzaskowski.
W co nie wierzy Trzaskowski?
Na koniec wrócił do spraw regionalnych. – Nie odpuszczę żadnego regionu. Nie wierzę w regiony PiS-owskie i regiony innych partii. Nie ma czegoś takiego. Nie dajcie sobie wmówić, że Podkarpacie nie może iść naprzód – Rafał Trzaskowski nawiązywał do nazwy swojego kampanijnego tour.
– Podkarpacie ma dumnych ludzi, ciężko pracujących, którzy chcą, aby Podkarpacie miało szanse na rozwój – mówił kandydat KO. – Musimy wybudować drugi COP. To nie jest abstrakcja. Plan polega na tym, żebyśmy mieli silny przemysł, żebyśmy byli samowystarczali – tłumaczył.
Bo – jak stwierdził Trzaskowski – rozwój technologiczny i przemysłowy jest „gwarancją siły, a siła jest gwarancją bezpieczeństwa”. – Żeby zapewnić nam bezpieczeństwo, trzeba determinacji i stalowej woli – nawiązywał do nazwy hutniczego miasta.
– Zwyciężymy! Zwyciężymy! Zwyciężymy! – znów niosło się po sali.
Rafał Trzaskowski mówił o konieczności inwestowania w technologie przyszłości (sztuczna inteligencja), w „mądrą transformację energetyczną”, która „odetnie nas od dyktatorów i załatwi dyktatorów” pokroju Putina. – Mądra transformacja musi przełożyć się na ceny energii i rachunki. Dosyć marnowania czasu.
– PiS zmarnował 8 lat. Czas na inwestycje w sieci, w rozproszone magazyny energii – postuluje Trzaskowski.
Jesteśmy wrotami do Europy

O Podkarpaciu, Podlasiu i Lubelszczyźnie mówił, że nie są „żadną ścianą wschodnią”. – To wrota do Europy. To jeden z najważniejszych geopolitycznie regionów w Europie – podkreślał Trzaskowski, mówiąc że na Podkarpaciu buduje się „najbezpieczniejszą granicę w Europie, a być może na świecie”.
– To nie tylko zapory, ale też wysokie technologie. Tu będziemy najbardziej bezpieczni – zapewniał. – Trump ma przyjaciół, gdzie widzi siłę, doświadczenie i gdzie widzi interes. Gdzie to ma zobaczyć, jak nie tu, na Podkarpaciu? – pytał retorycznie Trzaskowski.
Zapowiedział, że oprócz miliarnej produkcji w ramach COP-u, na Podkarpaciu powstałaby także nowa linia kolejowa Krosno-Rzeszów-Tarnobrzeg. Trzaskowski obiecał wsparcie budowy nowoczesnych szpitali, wspieranie edukacji, małych i średnich przedsiębiorstw.
– Macie uczelnie – Uniwersytet Rzeszowski, Politchnikę Rzeszowską, Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania – które są w stanie współpracować z przemysłem. Potencjał waszych uczelni jest czymś nieprawdpodobobnym – chwalił Rafał Trzaskowski.
Marzenie Trzaskowskiego
– Potrafimy odnosić sukcesy i wszyscy nauczą się odmawiać nazwy naszych miast. W Stanach Zjednoczonych mówi się: „American dream”. Możemy mieć „Polish dream”. Mój pierwszy punkt „polskiego marzenia” jest bardzo trudny – przestać mówić o PiS-ie – uśmiechał się Trzaskowski.
Ale już poważnie dodał: – Musimy ich rozliczyć do cna. Jeśli tego nie zrobimy, to nie pokażemy szacunku dla państwa. Szacunek dla państwa, to rozliczyć tych wszystkich złodziei i cwaniaków.
Trzaskowski uważa, że prezydent powinien mieć „recepetę na rozwój i „wiedzieć, co robić”. – A nie nerwowo chodzić po pokoju w lewo i w prawo [jak Andrzej Duda przed spotkaniem z Donaldem Trumpem – przyp. red.] – wyzłośliwiał się.
– Jak się siedzi na tym żółtym fotelu, to jak prezydent Macron – rozparty, zadowolony. Tak się pokazuje siłę. Nawet za kolano można złapać prezydenta Trumpa – stwierdził Rafał Trzaskowski.
Na finiszu swojego wystąpienia powiedział, że Polacy, jako naród, mają „nieprawdopodobne ambicje”. – Potrafimy znacznie więcej niż przypuszczamy, myślimy niekonwencjonalnie, nie boimy się podejmować żadnych wyzwań – mówił Trzaskowski.
Stwierdził, że czas „polskiego hydraulika”, który potrafi wszystko zrobić, skończył się. – Potrafimy znacznie więcej, ale duch speca hydraulika jest ważny – kogoś, kto podejmie każde wyzwanie, wszystko naprawi, wymieni zepsutą część na nową w technologii, która będzie podbijała świat.
– Tutaj widzę sukces, dumę, tradycję. Podkarpacie może pociągnąć całą Polskę. Nikt nie zasłguje tak, jak wy na sukces. Ale nie jest łatwo łączyć tradycję z postępem. Musimy myśleć o przyszłości. Cała Polska naprzód! Podkarpacie naprzód! – zakończył Rafał Trzaskowski.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja.
