Najpierw potrącił na chodniku kobietę i odjechał, później znieważył ratowników, jednemu z nich groził. 43-latkowi z Tarnobrzega rzeszowscy policjanci postawili trzy zarzuty.
Do tego niecodziennego zdarzenia, o którym rzeszowska policja poinformowała we wtorek, 11 marca, doszło w drugiej połowie lutego w Rzeszowie przy ulicy Zenitowej (okolice Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2) – chodziło o potrącenie kobiety, która szła chodnikiem.
Policjanci drogówki, którzy przyjechali na miejsce, w karetce zastali 55-letnią mieszkankę gminy Sokołów Małopolski. Ustalili, że wcześniej kobieta została mocno uderzona, po czym się przewróciła. Leżąc na chodniku, minął ją mężczyzna, jadący na elektrycznym wózku inwalidzkim.
– Bez słowa odjechał – zapamiętała kobieta. Po przejechaniu kilkunastu metrów, zatrzymał się i obserwował jak postronne osoby udzielały jej pomocy.
Policjanci wylegitymowali, jak się okazało, 43-letniego Jacka N., mieszkańca Tarnobrzega. Poprosili go, by nie odjeżdżał do czasu aż nie wyjaśnią, co się właściwie stało. Niska temperatura sprawiła, że inwalida schronił się w pobliskim budynku.
– W pewnej chwili, 43-latek zaczął się zachowywać nerwowo i agresywnie – relacjonuje podkom. Magdalena Żuk, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Mundurowi wezwali załogę ratownictwa medycznego, by pomóc Jackowi N. Ten, jak twierdzi policja, odpowiedział agresją. – Jednego z ratowników opluł i uderzył, a następnie mu groził. Drugiego z ratowników również uderzył – twierdzi podkom. Żuk.
Kiedy 43-latek się uspokoił, trafił do szpitala, gdzie otrzymał specjalistyczną pomoc.
Wyjaśnieniem okoliczności sprawy zajęli się policyjni dochodzeniowcy. Jackowi N. przedstawili trzy zarzuty: umyślnego najechania wózkiem elektrycznym na pokrzywdzoną, naruszenia nietykalności cielesnej ratowników medycznych oraz grożenie jednemu z nich.
Inwalidzie z Tarnobrzega grozi do trzech lat więzienia.